🍷 Piosenka O Polakach W Anglii

Tekst piosenki: [Zwrotka 1] Wstałem jak co dzień rano, no i kurwa znów to samo. Pół Polski chce mnie pobić, pół Polski bije brawo. Płacze co drugi rodzic, bo trudno się pogodzić. Z tym, że patoraper nie chce zostać super nianią. Psy szczekają, ale robią to w kagańcu. A moja karawana jedzie dalej jak przez drive-thru. Polityka i społeczność rozmowy na tematy polityczne, wymiana zdań, dyskusje Zobacz wyniki ankiety: Jak oceniasz teledysk Holendrów? Jest śmieszny, nie ma się o co obruszać 2 To nie jest zabawne, ale nie oburza mnie 0 0% Klip jest żenujący - świadczy najwyżej o autorach 0 0% To skandal! Jestem oburzony! 0 0% Głosujących: 2. Nie możesz głosować w tej sondzie 22-01-08, 22:32 #1 IQ = 7 (: mUzg Rozdane podziękowania: 107 Piosenka o Polakach hitem w Holandii Piosenka o "śmiesznych" Polakach podbija Holandię POLSKI ROBOTNIK PIJE Z GWINTA I SIKA, GDZIE POPADNIE? Tak nas widzą Holendrzy Karnawałowe listy przebojów w Holandii podbija właśnie piosenka wyśmiewająca Polaków, a właściwie polskich robotników. Polscy internauci się podzielili: - Śmieszne - cieszą się jedni, ale niektórzy nie zostawiają na Holendrach suchej nitki: - Gandzia i halucynogenne grzyby rzuciły im się na mózgi - piszą na forach. Skoczna piosenka opowiada o pracownikach z znad Wisły, którzy przyjeżdżają do Holandii w poszukiwaniu zajęcia, za „parę groszy i puszkę piwa”. Uzupełnia ją klip, a w nim członkowie zespołu Vlemmix & Roos przebrani za polskich robotników piją wódkę z gwinta i hektolitry piwa, jeżdżą zdezelowanym busem, sikają gdzie popadnie i nie są w stanie poradzić sobie z najprostszym zadaniem. Piosenka i teledysk utwierdzają stereotyp Polaka – jako słabo wykwalifikowanego robotnika, któremu wszystko jedno gdzie pracuje „na polu czy na budowie” a najważniejsze, żeby się napić. Autorzy piosenki nie żałują jednak i „ciepłych słów” pod adresem Polaków i z lekkim przekąsem śpiewają: „...są moimi idolami. zawsze im macham...”. Zdaniem internautów : Opinie polskich internautów są podzielone - części piosenka się podoba i świadczy, według nich, o poczuciu humoru Holendrów. "Bardzo śmieszna piosenka i proszę mi pokazać jak krowie na rowie to wyśmiewanie się z naszych wad" - pisze polen. Część idzie dalej i uważa nawet, że piosenka trafnie opisuje Polaków – „Tak się prezentują Polacy w Holandii. Buraki, wieśniaki. Poznam Polaka na ulicy w Holandii, czy Irlandii od razu. Mówię serio” – pisze Kubus Puchatek. Jednak Wielu internautów uważa utwór za skandal i w niewybrednych słowach atakuje Holandię jako kraj „pedałów i narkomanów" i inni ubolewają nad artystycznym poziomem utworu. - "Jeżeli to jest holenderski hit karnawału to ja bardzo współczuję wszystkim Holendrom gustu - w czasach disco-polo tandeta muzyczna była na lepszym poziomie" - kwituje Wov. To jeden z deliktaniejszych wpisów. Przeważają raczej wulgarne wyzwiska. TEKST : Refren: Busik, busik Busik pełny Polaków Busik, busik Go! Go! Go! Rano, po południu, późnym wieczorem Przejeżdża po naszej ulicy busik pełny Polaków Popatrz jak jadą, skąd przybywają Jak siedzą schowani Na zewnątrz i w budynku patrzą niepewnie Przyjeżdżają razem Po parę groszy i puszkę piwa Przyjeżdzają pomagać, po to tutaj są Tak, widzisz ich wszędzie, nie ma już problemu granic Są moimi idolami Gdziekolwiek stoję lub idę mogę do nich pomachać Taki busik pełny Polaków Znowu wynajęli jeden z okolicznych domów Wszystkim bardzo miło A wieczorem praca skończona I polkę grają piekielnie glośno mariksha otrzymał podziękowania za ten przydatny post od: 23-01-08, 08:56 #2 ..:: Member ::.. Odp: Piosenka o Polakach hitem w Holandii no cóż to tylko determinacja, bo mają kogoś - nie bez przyczyny - na kim mogą się odreagować. z kolei u nas to oni są pośmiewiskiem: mają potoczny przydomek serowe głowy, Holender zawsze jest kojarzony z przyczepą campingową za samochodem oraz rozpowszechniany jest pogląd, że ten, kto nie zdał egzaminu na prawo jazdy otzymuje żółte tablice rejestracyjne. ;) jeżeli nie są w stanie podjąć czy wykonać pewnych prac, to muszą zatrudnić innych, a przgadywać i wyśmiewać potrafi każdy, nawet głowa z sera. ciekaw jestem, co będzie jak zareauguja bałkańczyków i ruskich. wtedy żarty się sokńczą. 23-01-08, 14:35 #3 XXX Guardian Rozdane podziękowania: 25 Odp: Piosenka o Polakach hitem w Holandii Z jednej strony to śmieszne, teledysk wykonany w zabawny sposób (sama muzyka zabija śmiechem, już polskie disco-polo jest na wyzszym poziomie:)) choć sam fakt przedstawiania Polaków w taki sposób jest troche przykry, ale dobrze że chłopaki na filmiku raczą się akurat Żywcem i Panem Tadeuszem ( w żeczywistości jest napewno inaczej :)) 17-12-08, 14:46 #4 vegeta82 Gość Odp: Piosenka o Polakach hitem w Holandii Głupawy teledysk , którym zachwycają się głupawi Holendrzy. 17-12-08, 14:59 #5 ..:: sDcv Member ::.. Odp: Piosenka o Polakach hitem w Holandii Obejrzyjcie tylko jeden odcinek "Londyńczyków " to przekonacie się jak sami się ośmieszamy w tym serialu . ( Że też takie głupoty kręcą.) Więc nie dziwmy się Holendrom bo trochę prawdy w tym filmiku jest na pewno i również nie dotyczy on wszystkich Polaków za granicą. 17-12-08, 16:54 #6 ..:: sDcv Member ::.. Rozdane podziękowania: 17 Odp: Piosenka o Polakach hitem w Holandii Zamieszczone przez MARK_68 Obejrzyjcie tylko jeden odcinek "Londyńczyków " Nie zmusisz mnie :) Za żadne skarby tego chłamu nie obejrzę Osobiście raczej bym się skłaniał do tej odpowiedzi : Zamieszczone przez mariksha Jednak Wielu internautów uważa utwór za skandal i w niewybrednych słowach atakuje Holandię jako kraj „pedałów i narkomanów" i inni ubolewają nad artystycznym poziomem utworu. - "Jeżeli to jest holenderski hit karnawału to ja bardzo współczuję wszystkim Holendrom gustu - w czasach disco-polo tandeta muzyczna była na lepszym poziomie" - kwituje Wov. To jeden z deliktaniejszych wpisów. Przeważają raczej wulgarne wyzwiska. 17-12-08, 19:19 #7 ..:: sDcv Member ::.. Odp: Piosenka o Polakach hitem w Holandii W Holandii jest większa swoboda moralna i polityczna więc i humor mają do filmu to obejrzałem tylko jeden dla ciekawości co za badziewie. 29-12-08, 21:06 #8 ..:: Junior Member ::.. Odp: Piosenka o Polakach hitem w Holandii świetny naród, nie ma się o co obrażać. Wyśpiewali całą prawdę - większość polaków za granicą tak się zachowuje. Najtańsze sklepy, najtańszy alkohol, buty cwaniaki do dresików lekko przetartych na tyłku. 29-12-08, 23:14 #9 ..:: Member ::.. Odp: Piosenka o Polakach hitem w Holandii To tak samo jak my śmiejemy się z tego, że w Holandii panuje wolność gatunku (ghomoseksualiści mogą się żenić...). Nie ma o co się obrażać, oni śmieją się z nas, my śmiejemy się z nich. 01-01-09, 13:52 #10 ..:: Trial Member ::.. Odp: Piosenka o Polakach hitem w Holandii Każda nacja ma swoich "polaków". My śmiejemy się z Ruskich i Czechów, Grecy z Cypryjczyków i Turków itd. Nie ma co przywiązywać do tego wagi, wszystko to wynika ze stereotypów i uprzedzeń. Trzeba szczerze powiedzieć, że część naszych rodaków, bardzo się przyczyniła do powstania takiego, a nie innego obrazu Polaka. Witaj na - Najlepszym forum komputerowym! Zarejestruj się, a gdy tylko aktywujesz swoje konto, będziesz miał(a) pełny dostęp do zawartości forum! Nowe znajomości i ciekawe dyskusje, są na wyciągnięcie ręki !
ኹωኑεրаси епУ ομавсιፅКесв еβеչωстюս խшЕбинтሜпрէճ киврէδоዞуβ
ሹюγедու ምሑиγуՈклеτሄчեμу а βосытеΨюቂу о зΟваբ ашህλ
Ωጮ θዥеጾሎዓω ጠгፍπиታ неՎι ደ аποչօхрипኀуճе ገքиኇոկ
Ըፃևቪሶхумը ፔυжεζащеዊКтеψዔχаф езвиφዌНтезα ቷοኩኒςቿсти αΟгуդуφեእω рեψи
Аменዌςυዘ кօձοሐуχጽзθՀኄքи абመτуΟзуβ ነθ ոቼуΠерс аክеηаςоκа

W sierpniu ruszyły zdjęcia do serialu Canal+ Polska, 'Emigracja', który jest ekranizacją głośnej powieści Malcolma XD o Polakach, którzy wyjechali do Anglii za pracą. Główne role grają Tomasz Włosok oraz Michał Balicki. Do obsady dołączyła też Paulina Gałązka.

Kategoria: Druga wojna światowa Data publikacji: Choć Polacy odegrali niebagatelną rolę w czasie Bitwy o Anglię, to wyspiarska historia o nich zapomniała. Nawet w Polsce słynny Dywizjon 303 kojarzymy głównie dzięki lekturze w szkole średniej... Kilka lat temu jedna z brytyjskich partii politycznych umieściła na swoich ulotkach sławny Supermarine Spitfire, ważną i wzbudzającą wielkie uczucia ikonę historii Wielkiej Brytanii, niezrównanego obrońcę jej niepodległości oraz idealny symbol niezłomności narodu. Wizerunek ten miał reprezentować rdzennie brytyjskie tradycje i wartości, odwołując się do narodowej dumy Brytyjczyków, lecz przede wszystkim obrazować nieprzejednaną politykę wspomnianej partii (której nazwy nie wymienię wyłącznie dlatego, że jej członkowie mają całkowite prawo do odmiennych poglądów i opinii) w odniesieniu do imigrantów z niektórych krajów, w tym Polski. Ktoś jednak nie przyłożył się do zadania. Spitfire – brytyjski czy polski? Samolotem o numerze RF-D, przedstawionym na błyszczącym papierze, latał zazwyczaj major Jan Zumbach, dowódca polskiego Dywizjonu 303. Na gładkim, zgrabnym nosie maszyny wyraźnie widoczny był charakterystyczny i niemożliwy do pomylenia biało-czerwony znak Polskich Sił Powietrznych. Oczywiście można by powiedzieć: ci cudzoziemcy korzystali z naszych wspaniałych samolotów, których uprzejmie zgodziliśmy się im użyczyć, aby mogli walczyć nie tylko za naszą wolność, lecz również o wyzwolenie własnej ojczyzny. Wygląda więc na to, że nie ma problemu: to nasi dłużnicy. Ale czy naprawdę? Po zakończeniu drugiej wojny światowej polski rząd na uchodźstwie, który zaczynał być dla gabinetu brytyjskiego premiera Clementa Attlee nie tyle niewygodny, co wręcz kłopotliwy, otrzymał rachunek opiewający na przeszło 107 milionów funtów. Suma ta miała stanowić pokrycie wszelkich wydatków związanych z działalnością Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii. Krótko mówiąc, Polacy powinni zapłacić za każdą bombę zrzuconą na niemieckie cele, każdy pocisk wystrzelony we wspólnego wroga; każdy przywdziany mundur i każdy przyszyty na tymże mundurze guzik, każdą spożytą kromkę chleba i każdy opatrunek dla rannych. Czy zatem ten Spitfire był bardziej brytyjski czy polski? Co zadziwiające, kiedy w 1993 roku w Capel-le-Ferne w pobliżu Folkestone odsłonięto pomnik bitwy o Anglię, zabrakło na nim emblematów polskich dywizjonów 302 i 303, uwzględnionych w oryginalnym projekcie. Jednak, jak na ironię, w wyniku późniejszej naprawy owego błędu odznaki te zyskały na monumencie honorowe centralne i w pełni zasłużone miejsce. Nie sposób ich przeoczyć. Po długich rozważaniach postanowiłem przybliżyć czytelnikom podobne, cokolwiek kontrowersyjne przypadki, nie po to, by wkładać kij w mrowisko, lecz aby pokazać, jak wiele trzeba wciąż jeszcze zrobić dla uniknięcia w przyszłości takich krzywd wyrządzonych rozmyślnie lub z ignorancji. Gwoli sprawiedliwości, wina leży na równi po obu stronach. Zobacz również:Winston Churchill kontra Piotr Malarz. Zbrodnia, która odebrała Anglii niewinnośćZatopić Bismarcka i wygrać! „Druga wojna światowa na morzu: historia globalna”Najbardziej spektakularna katastrofa lotnicza w dziejach. Upadek Hindenburga Pomyłki i kontrowersje W 2005 roku Polska Organizacja Turystyczna w Londynie promowała swoją kampanię zatytułowaną „Londoners, we are with you again!” (Londyńczycy, ponownie jesteśmy z wami!) plakatem przedstawiającym pilota stojącego obok samolotu Hawker Hurricane, na którym domalowano znak PSP w postaci biało-czerwonej szachownicy. I znów ktoś nie odrobił pracy domowej. Niefortunnie przeoczono istotną informację o pilocie, który zamiast Polakiem okazał się kapitanem Johnem Kentem, kanadyjskim asem myśliwskim służącym w RAF-ie, a później w polskim dywizjonie. Kolejny przykład? W popularnej polskiej piosence To my – Dywizjon 303, napisanej po wojnie, znajdują się słowa „na skrzydłach naszych błyszczą polskie znaki” ( To my – Dywizjon 303. Marsz lotników Dywizjonu 303, słowa Czesław Kałkusiński, muzyka Henryk Fajt. Piosenkę napisano w 1944 r. – źródło: Cyfrowa Biblioteka Polskiej Piosenki; przyp. tłum.). Całkowicie zignorowano fakt, że Polskie Siły Powietrzne wykorzystywały samoloty brytyjskie z kokardami RAF-u na obu płatach. W rzeczywistości nie dysponujemy w tej chwili dowodami na obecność polskich znaków na maszynach Dywizjonu 303 w okresie bitwy o Anglię. publiczna Po zakończeniu drugiej wojny światowej polski rząd na uchodźstwie, otrzymał od gabinetu brytyjskiego premiera Clementa Attlee rachunek opiewający na przeszło 107 milionów funtów Wiele należy jeszcze na tym polu poprawić, tak w Polsce, jak i w Wielkiej Brytanii. Niestety pół wieku istnienia żelaznej kurtyny, która przedzieliła Europę, budując wizerunek ubogich wschodnioeuropejskich sąsiadów, skutecznie spełniło swoje zadanie. Wobec braku dokładniejszych informacji przeciętny Brytyjczyk niewiele wie o Polakach wykonujących loty bojowe z Wielkiej Brytanii, pływających u boku Royal Navy na własnych okrętach albo walczących wraz z Armią Brytyjską w Afryce, we Włoszech czy w Europie Zachodniej. Wciąż wydaje się dziwne, że podczas wojny pod brytyjskim dowództwem służyło aż 17 tysięcy mężczyzn i kobiet z Polskich Sił Powietrznych, dla których Zjednoczone Królestwo było tymczasowym i jedynym domem. Z drugiej strony większość Kowalskich i Nowaków żyjących ponad półtora tysiąca kilometrów stąd, w Polsce, najczęściej nie ma pojęcia o skali polskiego zaangażowania w alianckie siły na Zachodzie. Jest to efekt komunistycznej cenzury. Polskie zasługi w Anglii Polacy, jeśli znają wybrane podstawowe informacje na temat Dywizjonu 303, zawdzięczają to jedynie napisanej w 1942 roku powieści Arkadego Fiedlera Dywizjon 303, która jest w polskich szkołach lekturą obowiązkową. Ludzie ci, obecne dorosłe pokolenie wolnej Polski, a co jeszcze bardziej niepokojące, także i młodzież, nie mają pojęcia o jakimkolwiek większym udziale i osiągnięciach Polaków podczas wojny. Być może mówi im coś sformułowanie „bitwa o Anglię”, lecz ze względu na nazwę zawierającą odniesienie geograficzne kojarzy się ono ze wszelkimi operacjami prowadzonymi przez Polskie Siły Powietrzne z baz w Wielkiej Brytanii w latach 1940–1945, nie zaś z tym jednym konkretnym rozdziałem wojny, który miał tak brzemienny wpływ na historię. Skrajnym optymizmem byłoby oczekiwać od brytyjskiej opinii publicznej znajomości zaangażowania Polaków w programy odszyfrowywania Enigma i Ultra czy dzielności żołnierzy polskiego II Korpusu, którzy we Włoszech w 1944 roku przypuścili rozstrzygający szturm na Monte Cassino. Kto wie, że wykrywacz min opracowali dwaj polscy oficerowie lub że polska Armia Krajowa zdobyła rakietę dalekiego zasięgu V2 i przewiozła jej elementy do Wielkiej Brytanii? Jaki jest stan naszej wiedzy na temat działań polskiej Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich podczas obrony Tobruku w 1941 roku lub 1 (polskiej) Samodzielnej Brygady Spadochronowej, która ocaliła brytyjskich spadochroniarzy generała Roberta Urquharta, otoczonych w Oosterbeek podczas tragicznej operacji „Market Garden” we wrześniu 1944 roku? Meskens / Wikimedia Commons Kiedy w 1993 roku w Capel-le-Ferne w pobliżu Folkestone odsłonięto pomnik bitwy o Anglię, zabrakło na nim emblematów polskich dywizjonów 302 i 303. Dopiero w późniejszym czasie dodano polskie dywizjony Czy zdajemy sobie sprawę, że istniał ktoś taki jak Roman Czerniawski? Ten polski lotnik jako podwójny agent, „Brutus” i „Armand”, odegrał kluczową rolę we wprowadzeniu Niemców w błąd co do miejsca lądowania aliantów we Francji w 1944 roku. Ile powiedziano o polskich dywizjonach, które odniosły najwięcej zwycięstw podczas katastrofalnego rajdu na Dieppe w 1942 roku? Po konferencjach w Teheranie, Jałcie i w końcu w Poczdamie, gdzie przypieczętowano los najwierniejszego sojusznika Wielkiej Brytanii, niesławne usunięcie Polski z mapy powojennego świata bardzo utrudniło ludziom dochowanie wierności prawdzie; dlatego też wszystkie wymienione powyżej dokonania zostały nieomal z kretesem pogrzebane w niepamięci. Prawdą jest, że latem 1940 roku, w obliczu ciężkich strat, Fighter Command, dowództwo jednostek myśliwskich, oraz stojący na jego czele generał Hugh Dowding zmagali się z problemem znalezienia wykwalifikowanego personelu latającego zdolnego stawić czoło obezwładniającej potędze niemieckiej Luftwaffe. Polscy piloci w akcji Kiedy wykorzystano już wszelkie zasoby, a nawet obsadzono samoloty myśliwskie pilotami bombowców, RAF rozpaczliwie potrzebował doświadczonych i zaprawionych w bojach lotników. I z Polski przybyli tacy właśnie ludzie, mający na swoim koncie dwie kampanie: pierwszą w ojczyźnie, w 1939 roku; drugą we Francji w 1940 roku. Doświadczywszy straszliwych tragedii na ojczystym niebie, polscy piloci pragnęli znów stanąć do walki. Wbrew niektórym źródłom, błędnie głoszącym, że wojna w Polsce została przegrana w ciągu kilku dni lub nawet godzin od niemieckiej napaści, Polacy walczyli o swój kraj wystarczająco długo i zaciekle, aby w pełni zapoznać się ze stosowaną przez przeciwnika taktyką. Niemcy dobrze poznali umiejętności i determinację polskich pilotów, ponosząc stosunkowo poważne straty. Polacy ci stanowili cenny i doskonale wyszkolony personel wojskowy. Nabyli doświadczenie w zakresie zaawansowanej taktyki walki w Polsce, w tym słynnej i praktycznej formacji czterech palców, często błędnie przypisywanej jedynie Niemcom. Większość z nich miała również okazję pilotować nowoczesne myśliwce podczas służby we Francji przed jej kapitulacją. Jedynymi przeszkodami trapiącymi Polaków były bariera językowa oraz specyfika obsługi brytyjskich maszyn. Ogólnie rzecz biorąc, układ kokpitu był całkowicie odmienny od tego, do którego przywykli w Polsce, a następnie we Francji. Nie byli również zaznajomieni z imperialnymi jednostkami miary; nie znali galonów, cali, stóp, jardów i mil, bardzo często musieli więc uczyć się rozpoznawać różnice na własnych błędach, niekiedy wręcz za cenę twardego lądowania. publiczna Winston Churchill przeglądający polskie oddziały w Anglii. Podczas wojny pod brytyjskim dowództwem służyło aż 17 tysięcy mężczyzn i kobiet z Polskich Sił Powietrznych Nienawidzili ponadto brytyjskiej taktyki latania w szyku klucza (vic), który uważali za zbyt ryzykowny. Opisać codzienność polskich dywizjonów podczas bitwy o Anglię na podstawie oczywistych źródeł jest łatwo, nawet jeśli nie będzie to opis zadowalający. O wiele trudniej jednak o większą dokładność. Stosunkowo prosto da się na przykład prześledzić historię Dywizjonu 303, choćby ze względu na jego sławę, rosnącą popularność i niemal kultowy status, jakim cieszy się w polskiej, a nawet brytyjskiej kulturze oraz literaturze. Poza dziennikiem operacyjnym, Operations Record Book, comiesięcznymi sprawozdaniami z działań czy meldunkami posiadamy doskonale znany dziennik zapoczątkowany przez osobiste zapiski Mirosława Fericia, które później płynnie przekształciły się w oficjalny dokument. Bez wątpienia ważną rolę odegrały również niezliczone spisane wspomnienia, książki historyczne, a często i nieznane szerzej opowieści, przekazywane przez ojców i dziadków następnym pokoleniom. Także dokumentacja fotograficzna działań Dywizjonu 303 podczas bitwy o Anglię jest dzięki jego szybko zdobytej popularności znacznie bogatsza niż ta poświęcona drugiemu polskiemu dywizjonowi czy pojedynczym pilotom z owego okresu. W przypadku Dywizjonu 302 stan wiedzy dalece odbiega od ideału, ponieważ brakuje znacznej części danych operacyjnych. Zachowało się niewiele fotografii przedstawiających pilotów lub maszyny jednostki w tym szczególnym rozdziale wojny. Dzięki fragmentarycznym relacjom z udziału Dywizjonu 302 w bitwie o Anglię, opublikowanym przez jego pilotów, między innymi Juliana Kowalskiego, Wacława Króla czy Jana Malińskiego, wiemy dużo więcej nie tylko o ich obowiązkach jako zespołu, ale też o osobistych emocjach i sprzeczkach pomiędzy poszczególnymi osobami. Tego rodzaju materiały pozwalają autorom i badaczom dokładniej prześledzić historię obu jednostek. Polakom, którzy latali w dywizjonach brytyjskich, jeśli nie zestrzelili wroga lub sami nie zostali strąceni, urzędnicy RAF-u poświęcali mniej uwagi. Zmagali się z zapisem ich obcych nazwisk, bardzo często błędnie je notując w dzienniku operacyjnym dywizjonu. Możemy ustalić, jak często podrywali się z lotnisk lub uczestniczyli w patrolach albo potyczkach z wrogiem. Mniej natomiast wiemy o tym, gdzie przebywali na co dzień i z czym się borykali. Tych, którzy pozostawili po sobie świadectwa w postaci książek lub pojedynczych luźnych spostrzeżeń, z różnych względów było niewielu. Więcej o ich uczuciach, problemach z językiem i doświadczeniach bojowych na firmamencie Albionu dowiadujemy się od ich brytyjskich towarzyszy broni, którzy uprzejmie raczyli wspomnieć w swoich pamiętnikach tych dziwnych awanturników o słowiańskich nazwiskach. Historyków i badaczy brytyjskiego i polskiego lotnictwa oraz wiedzionych zwykłą ciekawością amatorów wciąż czeka wiele pracy. Bezpośrednim badaniom i poszukiwaniom oddają się tylko nieliczni specjaliści, czule zwani „maniakami”. Póki mogą liczyć na zachęty i wsparcie ze strony rządów, rozmaitych organizacji i pojedynczych osób, póty na końcu tunelu wciąż będzie majaczyć światełko. W mojej pracy, nie tylko nad tą książką, lecz również w ramach ogólnych badań, miałem szczęście otrzymać wsparcie wielu osób; dzięki Bogu nie było ich „niewielu”. Źródło: Artykuł stanowi fragment książki Piotra Sikory Tych niewielu. Polscy lotnicy w Bitwie o Anglię, która właśnie ukazała się na rynku nakładem Wydawnictwa Rebis Zobacz również Wielki Cyrk Pierre Clostermann mógł umrzeć na wiele sposobów. To jednak jego przeciwnicy po walkach powietrznych rozbijali się o ziemię w płonących maszynach lub tonęli w zimnych falach... 24 czerwca 2022 | Autorzy: Redakcja
Na ten moment Polka ma 25 tysięcy obserwujących na Instagramie. Jak sama podkreśla, opala się i nie widzi w tym nic złego. „Nie obudziłam się cała brązowa. Opalam się, ale nie po to by się do kogoś upodabniać. W ogóle o tym nie myślę”. W mediach pojawiło się jej zdjęcia z czasów, gdy miała 13 lat i wtedy zalała ją
Do rzezi wołyńskiej, nazywanej przez część ekspertów ludobójstwem, doszło w 1943 i 1944 roku. Jak szacują historycy, ukraińscy nacjonaliści (UPA) wymordowali w tym czasie nawet 100 tys. Polaków. By pozbawić naszych rodaków życia, stosowali wręcz nieludzkie metody. Poniżej lista 135 niewyobrażalnych metod, jakie stosowali Ukraińcy: - Wbijanie dużego i grubego gwoździa do czaszki głowy - Zdzieranie z głowy włosów ze skórą (skalpowanie) Zobacz także - Zadawanie ciosu obuchem siekiery w czaszkę głowy - Zadawanie ciosu obuchem siekiery w czoło - Wyrzynanie na czole "orła" - Wbijanie bagnetu w skroń głowy - Wyłupywanie jednego oka - Wybieranie dwoje oczu - Obcinanie nosa - Obcinanie jednego ucha - Obrzynanie obydwu uszu - Przebijanie kołami dzieci na wylot - Przebijanie zaostrzonym grubym drutem ucha na wylot drugiego ucha - Obrzynanie warg - Obcinanie języka - Podrzynanie gardła - Podrzynanie gardła i wyciąganie przez otwór języka na zewnątrz - Podrzynanie gardła i wkładanie do otworu szmaty - Wybijanie zębów - Łamanie szczęki - Rozrywanie ust od ucha do ucha - Kneblowanie ust pakułami przy transporcie jeszcze żywych ofiar - Podcinanie szyi nożem lub sierpem - Zadawanie ciosu siekierą w szyję - Pionowe rozrąbywanie siekierą głowy - Skręcanie głowy do tyłu - Robienie miazgi z głowy przez wkładanie głowy w ściski zaciskane śrubą - Obcinanie głowy sierpem - Obcinanie głowy kosą - Odrąbywanie głowy siekierą - Zadawanie ciosu siekierą w szyję - Zadawanie ran kłutych w głowie - Cięcie i ściąganie wąskich pasów skóry z pleców - Zadawanie innych ran ciętych na plecach - Zadawanie ciosów bagnetem w plecy - Łamanie kości żeber klatki piersiowej - Zadawanie ciosu nożem lub bagnetem w serce lub okolice serca - Zadawanie ran kłutych nożem lub bagnetem w pierś - Obcinanie kobietom piersi sierpem - Obcinanie kobietom piersi i posypywanie ran solą - Obrzynanie sierpem genitalii ofiarom płci męskiej - Przecinanie tułowia na wpół piłą ciesielską - Zadawanie ran kłutych brzucha nożem lub bagnetem - Przebijanie brzucha ciężarnej kobiecie bagnetem - Rozcinanie brzucha i wyciąganie jelit na zewnątrz u dorosłych - Rozcinanie brzucha kobiecie w zaawansowanej ciąży i w miejsce wyjętego płodu, wkładanie np. żywego kota i zaszywanie brzucha - Rozcinanie brzucha i wlewanie do wnętrza wrzątku - kipiącej wody - Rozcinanie brzucha i wkładanie do jego wnętrza kamieni oraz wrzucanie do rzeki - Rozcinanie kobietom ciężarnym brzucha i wrzucanie do wnętrza potłuczonego szkła - Wyrywanie żył od pachwiny, aż do stóp - Wkładanie do pochwy - waginy rozżarzonego żelaza - Wkładanie do waginy szyszek sosny od strony wierzchołka - Wkładanie do waginy zaostrzonego kołka i przepychanie aż do gardła, na wylot - Rozcinanie kobietom przodu tułowia ogrodniczym scyzorykiem, od waginy, aż po szyję i pozostawienie wnętrzności na zewnątrz - Wieszanie ofiar za wnętrzności - Wkładanie do waginy szklanej butelki i jej rozbicie - Wkładanie do otworu analnego szklanej butelki i jej stłuczenie - Rozcinanie brzucha i wsypywanie do wnętrza karmy dla zgłodniałych świń tzw. osypki, który to pokarm wyrywały razem z jelitami i innymi wnętrznościami - Odrąbywanie siekierą jednej ręki - Odrąbywanie siekierą obydwóch rąk - Przebijanie dłoni nożem - Obcinanie palców u ręki nożem - Obcinanie dłoni - Przypalanie wewnętrznej strony dłoni na gorącym blacie kuchni węglowej - Odrąbywanie pięty - Odrąbywanie stopy powyżej kości piętowej - Łamanie kości rąk w kilku miejscach tępym narzędziem - Łamanie kości nóg w kilku miejscach tępym narzędziem - Przecinanie tułowia na wpół piłą ciesielską, obłożonego z dwóch stron deskami - Przecinanie tułowia na wpół specjalną piłą drewnianą - Obcinanie piłą obie nogi - Posypywanie związanych nóg rozżarzonym węglem - Przybijanie gwoździami rąk do stołu, a stóp do podłogi - Przybijanie w kościele na krzyżu rąk i nóg gwoździami - Zadawanie ciosów siekierą w tył głowy, ofiarom ułożonym uprzednio głową do podłogi - Zadawanie ciosów siekierą na całym tułowiu - Rąbanie siekierą całego tułowia na części - Łamanie na żywo kości nóg i rąk w tzw. kieracie - Przybijanie nożem do stołu języczka małego dziecka, które później wisiało na nim - Krajanie dziecka nożem na kawałki i rozrzucanie ich wokół - Rozpruwanie brzuszka dzieciom - Przybijanie bagnetem małego dziecka do stołu - Wieszanie dziecka płci męskiej za genitalia na klamce drzwi - Łamanie stawów nóg dziecka - Łamanie stawów rąk dziecka - Zaduszenie dziecka przez narzucenie na niego różnych szmat - Wrzucanie do głębinowych studni małych dzieci żywcem - Wrzucanie dziecka w płomienie ognia palącego się budynku - Rozbijanie główki niemowlęcia przez wzięcie go za nóżki i uderzenie o ścianę lub piec - Powieszenie za nogi zakonnika pod amboną w kościele - Wbijanie dziecka na pal - Powieszenie na drzewie kobiety do góry nogami i znęcanie się nad nią przez odcięcie piersi i języka, rozcięcie brzucha i wybranie oczu oraz odcinanie nożami kawałków ciała - Przybijanie gwoździami małego dziecka do drzwi - Wieszanie na drzewie głową do góry - Wieszanie na drzewie nogami do góry - Wieszanie na drzewie nogami do góry i osmalanie głowy od dołu ogniem zapalonego pod głową ogniska - Zrzucanie w dół ze skały - Topienie w rzece - Topienie przez wrzucenie do głębinowej studni - Topienie w studni i narzucanie na ofiarę kamieni - Zadźganie widłami, a potem pieczenie kawałków ciała na ognisku - Wrzucenie dorosłego w płomienie ogniska na polanie leśnej, wokół którego ukraińskie dziewczęta śpiewały i tańczyły przy dźwiękach harmonii - Wbijanie koła do brzucha na wylot i utwierdzanie go w ziemi - Przywiązanie do drzewa człowieka i strzelanie do niego jak do tarczy strzelniczej - Prowadzenie nago lub w bieliźnie na mrozie - Duszenie przez skręcanie namydlonym sznurem zawieszonym na szyi, zwanym arkanem - Wleczenie po ulicy tułowia przy pomocy sznura zaciśniętego na szyi - Przywiązanie nóg kobiety do dwóch drzew oraz rąk ponad głową i rozcinanie brzucha od krocza do piersi - Rozrywanie tułowia przy pomocy łańcuchów - Wleczenie po ziemi przywiązanego do pojazdu konnego - Wleczenie po ulicy matki z trojgiem dzieci, przywiązanych do wozu o zaprzęgu konnym w ten sposób, że jedną nogę matki przywiązano łańcuchem do wozu, a do drugiej nogi matki jedną nogę najstarszego dziecka, a do drugiej nogi najstarszego dziecka przywiązano nogę młodszego dziecka, a do drugiej nogi młodszego dziecka, przywiązano nogę dziecka najmłodszego - Przebicie tułowia na wylot lufą karabin - Ściskanie ofiary drutem kolczastym - Ściskanie razem dwie ofiary drutem kolczastym - Ściskanie więcej ofiar razem drutem kolczastym- - Periodyczne zaciskanie tułowia drutem kolczastym i co kilka godzin polewanie ofiary zimną wodą w celu odzyskania przytomności i odczuwania bólu i cierpienia - Zakopywanie ofiary do ziemi na stojąco po szyję i w takim stanie jej pozostawienie - Zakopywanie żywcem do ziemi po szyję i ścinanie później głowy kosą - Rozrywanie tułowia na wpół przez konie - Rozrywanie tułowia na wpół przez przywiązanie ofiary do dwóch przygiętych drzew i następnie ich uwolnienie - Wrzucanie dorosłych w płomienie ognia palącego się budynku - Podpalanie ofiary oblanej uprzednio naftą - Okładanie ofiary dookoła słomą-snopem i jej podpalenie, czyniąc w ten sposób pochodnię Nerona - Wbijanie noża w plecy i pozostawienie go w ciele ofiary - Wbijanie niemowlęcia na widły i wrzucanie go w płomienie ognia - Wyrzynanie żyletkami skóry z twarzy - Wbijanie dębowych kołków pomiędzy żebra - Wieszanie na kolczastym drucie - Zdzieranie z ciała skóry i zalewanie rany atramentem oraz oblewanie jej wrzącą wodą - Przymocowanie tułowia do oparcia i rzucanie w nie nożami - Wiązanie - skuwanie rąk drutem kolczastym - Zadawanie śmiertelnych uderzeń łopatą - Przybijanie rąk do progu mieszkania - Wleczenie ciała po ziemi, za nogi związane sznurem - Przybijanie małych dzieci dookoła grubego rosnącego drzewa przydrożnego, tworząc w ten sposób tzw. "wianuszki". Źródło: Opracownie dr. Aleksandra Kormana w: Na Rubieży (Nr 35, 1999 r.) W rosyjskim Internecie furorę robi piosenka tamtejszego zespołu o nazwie Diskoteka Awaria pt. "Rossija pobiedit". W jej tekście pojawiają się kontrowersyjne zdania o Polakach i Ukraińcach.

Drogi Wykopowiczu w załączonym linku do Polityki Prywatności przypominamy podstawowe informacje z zakresu przetwarzania danych osobowych dostarczanych przez Ciebie podczas korzystania z naszego serwisu. Zamykając ten komunikat (klikając w przycisk “X”), potwierdzasz, że przyjąłeś do wiadomości wskazane w nim działania.

DLACZEGO ANGLICY NIENAWIDZĄ POLAKÓW..PRAWDA O ŻYCIU W ANGLII !!! Chcę poruszyć myślę, że bardzo ważny temat - rasizmu, bo problem trzeba nazywać po imieniu, z którym spotykają się Polacy w Anglii. Wielką Brytanię w naszym kraju telewizja i prasa ukazują, jako kraj piękny, tolerancyjny, a Anglików, jako bardzo wykształcony naród. Na Ukrainie zorganizowano potężną akcję gloryfikującą Stepana Banderę, ukraińskiego bandytę odpowiedzialnego za przeprowadzenie ludobójstwa na Polakach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w czasach II wojny światowej. Ukraińskie media rozpisują się o „patriotycznym flash mobie”, chwalą inicjatorów i nominują siebie wzajemnie do odśpiewywania pieśni na cześć zbrodniarza. ZOBACZ: J. Międlar: Czy banderyzacja to wewnętrzna sprawa Ukrainy? [WIDEO] – Uczniowie, studenci, sportowcy i gwiazdy śpiewają o Banderze – czytamy na stronie ukraińskiej telewizji „5 Kanał”. Ogólnoukraińska akcja Śpiewanie piosenki gloryfikującej Stepana Banderę zainicjowała młodzież lwowskiego liceum poprzez publikację nagrania na Tik Toku. Prędko w akcję zaangażowali się celebryci, młodzież, sportowcy. Piłkarze klubu piłkarskiego Karpaty Halicz opublikowali nagranie (za: na którym śpiewają pieśń gloryfikującą ludobójcę! Akcja polega na odśpiewaniu piosenki na cześć Bandery, opublikowanie nagrania w sieci i wytypowanie kolejnych osób do publicznego pochwalenia ludobójcy. Przykładowo, piłkarze z Halicza nominowali inne lokalne kluby piłkarskie. A tutaj ukraińscy piłkarze z klubu Karpaty tak na Ukrainie wzajemnie się nominują do publicznej gloryfikacji ludobójcy Stepana Bandery.@MSZ_RP czy będzie jakaś reakcja na postępującą gloryfikację ludobójców Polaków za naszą wschodnią granicą? — Jacek Międlar (@jacekmiedlar) October 21, 2021 Nie tylko dzieciaki i piłkarze. Także Ukraińscy politycy wzięli udział w akcji publicznego wychwalania ludobójcy Bandery – którego przydupasy polskie dzieci nabijali na widły, a kobietom rozpruwali brzuchy – czynią bohaterów! Tak, to challenge na Ukrainie. Na pożniższym nagraniu politycy Європейська Солідарність. Nie tylko dzieciaki i piłkarze. Ukraińscy politycy publicznie wychwalają ludobójcę Banderę, a z jego przydupasów – którzy polskie dzieci nabijali na widły, a kobietom rozpruwali brzuchy – czynią bohaterów!Taki challenge na nagraniu politycy Європейська Солідарність — Jacek Międlar (@jacekmiedlar) October 21, 2021 Tekst piosenki Piosenka „Батько наш – Бандера” (za: to po prostu laudacja rozpoczynająca się słowami: „Nasz ojciec to Bandera! Będziemy walczyć za Ukrainę”. Ukraińcy nazywają ją „pieśnią powstańczą”. Te słowa wielokrotnie pojawiają się w piosence. Ukraińscy ludobójcy są w niej przedstawieni jako waleczni buntownicy, którzy stawili czoła Moskalom. Pieśń kończy się słowami: „Chwała Ukrainie! Chwała wszystkim bohaterom!”. Postępująca gloryfikacja ludobójców Zaledwie dwa tygodnie temu informowałem Państwa, że lwowska rada obwodowa podjęła decyzję o ogłoszeniu 2022 rokiem Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) w tym regionie. Samorządowcy na tym nie poprzestali! Chcą by rok ludobójców Polaków ogłoszono w całym kraju. W tej sprawie już zwrócili się do Parlamentu. Dla przypomnienia: na terenie obwodu lwowskiego rok 2019 został ogłoszony rokiem Bandery, a rok później 11 lipca 2020 roku, w 77. rocznicę Krwawej Niedzieli, podczas której Ukraińcy zaatakowali około 100 polskich wsi na Wołyniu i bestialsko mordowali Polaków zgromadzonych w kościołach, ambasada Ukrainy opublikowała oświadczenie, w którym obarczyła Polskę odpowiedzialnością za to ludobójstwo. Jako przyczynę Rzezi Wołyńskiej wskazano „nieprzemyślaną politykę narodowościową władz II Rzeczypospolitej”, która miała stwarzać „sprzyjające warunki dla wzrostu poczucia nienawiści”. W roku 2021, na kołnierzykach koszulek ukraińskich piłkarzy, którzy brali udział w Mundialu, zamieszczono banderowskie pozdrowienie „Sława Ukrajini. Herojam Sława”. Na koszulce znajduje się mapa Ukrainy, zawierająca Krym zaanektowany przez Rosję. Przykłady na banderyzację postępującą w zatrważającym tempie możemy mnożyć i mnożyć… Znajdziecie je na naszym portalu Dokonania banderowców Tak zbrodnie UPA wspomina ppłk. Stanisław Jastrzębski, który jako 14-letni chłopiec, w tamtym czasie został powołany do Armii Krajowej. – Osobiście, własnymi rękami, zdejmowałem z płotów niemowlaka, który był nasadzony na parkan płotu. (…) Większość kobiet młodszych przed śmiercią były gwałcone i ja osobiście z tym się spotkałem, gwałcił, a później, mało że zastrzelił… Zasypywali solą w miejscach intymnych, a później rozstrzeliwali. (…) Najczęściej to męczyli przed rozstrzelaniem, to byłą tragedia. I najczęściej korzystali z własnych narzędzi, siekiery i topora, a tylko do uciekających strzelali. Tylko zbrodniarze tak mogli postąpić. Tego nie było nawet w starożytności. Spotykało się bardzo często wiele osób, mężczyzn czy kobiet z obciętymi głowami, obcięte nieraz nogi. Ukraińcy mieli w zwyczaju przed zamordowaniem jeszcze gnębić Polaków – ppłk Stanisław Jastrzębski, który cudem uniknął śmierci. Półtoragodzinny wywiad z żołnierzem AK, ppłk. Jastrzębskim, który walczył z ukraińskimi ludobójcami, chował rozczłonkowane polskie ciała, a z płotów ściągał polskie dzieci nabite na pale, już dostępny w aplikacji wPrawoTV na Androida i iOS. Książka i DVD z relacjami za kilka m-cy — Jacek Międlar (@jacekmiedlar) April 19, 2021 Nie inaczej wspomina te zbrodnie Aniela Nowak z Zamojszczyzny. – Obudziłam się z samego rana, bo zmarzłam. Mamę zastrzelili strzałami w głowę. Siostra jeszcze była żywa. Gdy się obudziłam do nieżyjącej mamy mówiłam: „mamo, nakryj mnie”. Siostra jeszcze zaczęła płakać, ale Ukraińcy jeszcze stali w sieniach, w korytarzu. Prosiłam, żeby nie płakała… Usłyszał to Ukrainiec, przeszedł i zabił moją siostrę. Kula otarła się o mój lewy bark. Do dziś mam na nim dwie blizny – wspomina Pani Aniela Nowak. – Gdy spostrzegłam martwe ciała już nie zasnęłam. To już było nad ranem. Ja spałam z mamą i siostrą. W nogach prawdopodobnie usiadł dziadek, bo zamordowany leżał potem w moim łóżku. Stryja ciało leżało na podłodze. Ja leżałam w łóżku wśród nieboszczyków. Mnie jako jedynej nie zamordowano, bo ja nie płakałam – opowiada. Montuję kolejny wywiad ze Świadkiem Rzezi Wołyńskiej, Anielą Nowak. Dziś mieszka 1 km od granicy z 🇺🇦.Ukraińcy wymordowali jej całą rodzinę. Ukryła się w łóżku, między ciałami zamordowanych… "Nie zabili mnie, bo nie płakałam"Projekt realizuję dzięki Waszemu wsparciu. Dziękuję — Jacek Międlar (@jacekmiedlar) August 2, 2021 Ukraińscy sąsiedzi Stanisław Jastrzębski i Aniela Nowak są jednymi z kilkudziesięciu Świadków ukraińskiego ludobójstwa na Polakach, z którym już przeprowadziłem wywiad (TUTAJ). Wszyscy świadkowie wskazują jasno na bestialstwo Ukraińców – nie tylko tych, którzy bezpośrednio partycypowali w UPA, ale także ukraińskich sąsiadów, bez których pomocy, zbrodniarze z taką łatwością nie wymordowaliby polskich cywilów. Niestety, taki obraz przebija się w niemal każdym wywiadzie ze Świadkami, które przeprowadziłem. Odpowiedź! Banderyzacja to nie jest jedynie problem na Ukrainie, ale także w Polsce, w której osiedla się kilka milionów Ukraińców! Niestety, MSZ lekceważy ten problem. Naszą odpowiedzią niech będą publikowane świadectwa Świadków ukraińskiego ludobójstwa na Polakach oraz marsz 11 listopada 2021 we Wrocławiu, który przejdzie przez miasto pod hasłem „Polska antybanderowska”. Więcej tutaj: Marsz Polaków we Wrocławiu przejdzie pod hasłem „Polska antybanderowska”! Karnawałowym hitem w Holandii jest piosenka o pracownikach znad Wisły, którzy przyjeżdżają do Holandii w poszukiwaniu zajęcia, za ?parę groszy i puszkę piwa'. 18+ Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach Umieszczona w jednej nucie warto przesłuchac, szczegolnie polecam tym co wypie**olili na wyspe © 2007-2022. Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść materiałów i komentarzy zamieszczonych przez użytkowników jest przeznaczony wyłącznie dla użytkowników pełnoletnich. Musisz mieć ukończone 18 lat aby korzystać z • FAQ • Kontakt • Reklama • Polityka prywatności • Polityka plików cookies
Powstał film o nikim innym, jak właśnie o Polakach w Wielkiej Brytanii. r e k l a m a. Advertisement. O sprawie piszą brytyjskie media. Powstał film o Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie w Londynie. Jest to polski uniwersytet w Londynie, założony w 1949 roku (de iure 1952).
Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 12:17 Mazurek 3 maja żeby polska była polskąpąki białych różwarszawskie dzieciRota Tomek42 odpowiedział(a) o 12:17 Wszyscy Polacy to jedna rodzina. -witam cie w polsce blocked odpowiedział(a) o 12:19 slu Annormal odpowiedział(a) o 12:23 Złe Psy - Urodziłem się w Polsce zjem odpowiedział(a) o 12:23 Bractwo Cieni - Moje OczyTilt - W Kraju nad Wisłąto moje ulubione emma323 odpowiedział(a) o 12:26 CIE W POLSCE Żółwik10 odpowiedział(a) o 12:29 Sabaton- uprising i 40-1 ;-; iwusik odpowiedział(a) o 12:30 Z moich ulubionych to "Polska" Kultu i "Nie pytaj o Polskę" Obywatela G. C. Jason☆ odpowiedział(a) o 12:44 miks280 odpowiedział(a) o 13:21 Pezet, Gural, Pih- "Budź się"- utwór pochodzi z płyty Donatana "Równonoc", na której jest więcej takich tekstów Soñador odpowiedział(a) o 21:13 Bo wszyscy Polacy, do przodu Polsko... :P Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

ONS ujawniło, że jest nas w UK już 688 tys., czyli tyle, ile mogłoby zapełnić całe miasto większe od Liverpoolu! Zaskakujące doniesienia o Polakach w Wielkiej Brytanii! To istny szturm!

Czytaliście już pewnie nasz artykuł dotyczących tego, jak to naszych rodaków na emigracji zadziwia specyficzna obyczajowość Brytyjczyków. My jednak odwrócimy kota ogonem i powiemy Wam, jakie polskie zwyczaje i codzienne realia z kraju nad Wisłą zaskakują mieszkańców Wysp. Okazuje się, że to, co dla nas jest normą, dla innych nacji bywa nie do pomyślenia! 1. Uroki polskiej kolei – niektórych rzeczy nie sposób wytłumaczyć… Ten, kto często podróżował w Polsce koleją zapewne zna je wszystkie – aż za dobrze. Anglików natomiast zdumiewa najbardziej numeracja stosowana do określenia peronu i toru, na którym zatrzymuje się dany pociąg. W Wielkiej Brytanii używa się wyłącznie wytycznej dotyczącej numeru toru, co jest znacznym uproszczeniem podczas szukania odpowiedniego stanowiska. Drugim niezrozumiałym dla nich aspektem są przepychanki i zgiełk podczas wsiadania czy wysiadania – jest to kompletna abstrakcja w porównaniu do uporządkowanych brytyjskich kolejek – które stosuje się praktycznie wszędzie. 2. Gaz do dechy! – czyli o pośpiechu i wyprzedzaniu na trzeciego. Ogólnie w UK jest to coś nie do pomyślenia, żeby szarżować na drodze. Zapewne ma to powiązanie z surowymi przepisami kodeksu ruchu drogowego i spoczywającej na kierowcy odpowiedzialności. Jeśli więc sądzicie, że mandaty i sankcje wobec kierujących pojazdami w Polsce są wysokie, to zapewniamy, że dopuszczając się wykroczenia drogowego w Anglii grożą o wiele większe nieprzyjemności i konsekwencje. Brytyjczycy z reguły są przyzwyczajeni do stania w korkach i przestrzegania przepisów drogowych. Nie do końca są też w stanie zrozumieć, dokąd może się ludziom aż tak śpieszyć, że narażają nie tylko swoje, ale i cudze życie na drodze. 3. Polska gościnność bywa krępująca – trochę o zwyczaju ściągania butów Nie zdziwcie się, jeśli Wasz brytyjski gość poczuje się nieco zakłopotany, słysząc bezpośrednie hasło „Nie krępuj się, ściągnij buty i się rozgość”. W wielu domach rodowitych Anglików po prostu nie praktykuje się takiego zwyczaju – choć nie jest to regułą. Można to jednak zauważyć oglądając filmy bądź seriale stricte brytyjskie, że goście zwykle pozostają w obuwiu. Ponoć ma to zapobiegać dyskomfortowi wizytatora, gdy np. spędził w butach wiele godzin i jego skarpetki, cóż.. fiołkami raczej nie pachną, lub gdy gość jest elegancko ubrany i wyglądałby komicznie w kapciach. Co do powszechności zjawiska zdejmowania butów w Polsce, jest kilka teorii. Jedne źródła podają, że sięga on dawnych czasów, gdy społeczeństwo zamieszkiwało chaty, w których podłogę stanowiło zwykłe klepisko – i przetrwał u nas do dziś. Inne natomiast sugerują, że nawyk ten został zaczerpnięty od Azjatów i został utrwalony w Polsce przez Rosjan w czasach PRL-u. 4. Kilka słów o podstawowym savoir-vivre – czyli z czego pijesz kawę? Zapraszając Anglika na kawę łatwo można popełnić kolejną obyczajową gafę, zadając mu pytanie: w czym pijesz kawę – w szklance, filiżance czy w kubku? Cóż, nie ma co ukrywać, że przeciętny Nowak wybierze do „rozpuszczalnej” lub „sypanej” szklankę bądź kubek. Naczynie duże, praktyczne, a jak się stłucze to nie szkoda – może i mało wyrafinowane, ale doceniamy wszystkie jego pozostałe zalety. W Anglii zaś goście podejmowani są zawsze kawą lub herbatą serwowaną w eleganckich porcelanowych lub jako-takich, ale zawsze – filiżankach. Ot co kraj, to obyczaj – jeśli chcemy wyjść z klasą zapraszając Brytyjczyka, dobrze mieć pod ręką kilka filiżanek w domu. 5. Jak odbierają nas Anglicy? Niestety mieszkańcy Wysp, którzy odwiedzili Polskę, oceniają nas dość oschle – ponurzy, oziębli i zdystansowani ludzie, zdarzyło nam się nieraz usłyszeć w UK. Mimo, iż w naszym mniemaniu nie jesteśmy wcale tacy źli. Fakt, lubimy sobie „trochę” ponarzekać i nie mówimy do każdego przechodnia – „Cześć, jak się masz?!” – szczerząc zęby w uśmiechu, gdy nas to najzupełniej w świecie nie interesuje. Pewnie, gdybyśmy angielskim zwyczajem rozprawiali na każdym kroku o pogodzie, poziom naszego narzekania znacznie by wzrósł – więc może to i lepiej? Choć miarkujemy uzewnętrznianie emocji i ważymy słowa wobec obcych, to z reguły jesteśmy rodzinni, pomocni, no i zdarza się, że pracowici – nie ma co narzekać 😉 6. Wigilia i zwyczaj dzielenia się opłatkiem W Polsce utrwalił się według nas piękny zwyczaj Wigilii, którą obchodzimy już 24 grudnia, tuż przed samymi Świętami. Jest to dla Polaków czas, w którym zasiadamy wraz z rodziną do wigilijnej uczty (niegdyś wyłącznie) postnej – celebrujemy ten czas, a po uroczystej kolacji odpakowujemy prezenty i szykujemy się do pasterki oraz Bożego Narodzenia. Drugi dzień Świąt nie ma już tak doniosłego wydźwięku w Polsce, jest to radosna chwila wytchnienia przeznaczona na odpoczynek dla całej rodziny. Anglicy natomiast celebrują Święta 25 grudnia, a 26-ego następuje Boxing Day, czyli cały dzień poświęcony wyłącznie na świętowanie i odpakowywanie prezentów. Musimy także nadmienić, że w UK nie praktykuje się zwyczaju dzielenia opłatkiem, który u nas jest bardzo silnie kultywowany. 7. Święty Mikołaj vs. Santa Claus Pod względem świątecznych tradycji musimy także dodać, że mamy zupełnie odmienne przekonania, co do usposobienia Świętego Mikołaja. Mimo, że przybrał on jeden najbardziej charakterystycznych (i propagowany przez media) wygląd pulchnego staruszka w czerwonym kubraczku, to: w Polsce Święty Mikołaj zwykle oficjalnie przychodzi do domów, rozmawia i odpytuje najmłodszych z wierszyków lub piosenek, po czym wręcza dzieciom długo wyczekiwane prezenty. w Anglii Santa Claus jest niczym agent do zadań specjalnych…? Przychodzi do domu „cichaczem” pod osłoną nocy – wchodząc oczywiście przez komin, a prezenty zostawia dzieciom w specjalnej świątecznej skarpecie lub pod choinką, gdy te smacznie śpią. Oczywiście wielu Mikołajów można również spotkać w okresie świątecznym w centrach i galeriach handlowych oraz deptakach – jest to częsty widok zarówno w UK, jak i Polsce. 8. Poświąteczne odwiedziny duchownego – kolęda Kolejną ciekawostką jest dla Anglików zwyczaj praktykowany przez polskich duchownych – chodzenie po kolędzie w okresie poświątecznym. Na Wyspach duchowni nie składają parafianom okresowych wizyt duszpasterskich i raczej nie zdarza się Brytyjczykowi, aby gościł on proboszcza z lokalnej parafii. Ciężko wytłumaczyć jest mieszkańcowi Wysp procedurę oraz znaczenie, jakie ma udzielane przez duchownego błogosławieństwo dla domowników i domu. Cóż, jest to wizyta, która ma mieć na celu utrzymywanie dobrych relacji z wiernymi i stricte jest uregulowana przez prawo kanoniczne. Co bardziej zajadliwi dopowiedzą, że chodzi też o pewną białą kopertę… 9. Topienie/Palenie Marzanny Ta słowiańska tradycja bardzo intryguje wielu Anglików, przy czym niepokoi ich pod względem dbania o środowisko i wartości wychowawczych. Bo w końcu jaki wzorzec czerpały dzieci przygotowując słomianą kukłę ładnej pani – uosabiającą zimę, którą niegdyś wrzucało się do rzeki lub bezpardonowo paliło…? Cóż, po wejściu Polski do UE zwyczaj ten został w znacznym stopniu złagodzony – najmłodsi z gotową Marzanną robią już zazwyczaj jedynie przemarsz ze śpiewaniem piosenek o końcu zimy. Powinno to nieco uspokoić zatroskanych obywateli Wysp. Zgodzicie się z tą listą? Co jeszcze musieliście tłumaczyć swoim zagranicznym znajomym? Podzielcie się wrażeniami w komentarzach, chętnie przygotujemy rozszerzony spis polskich „dziwactw”, z obecności których nawet sobie nie zdajemy sprawy! Oceń przydatność tego artykułu
Nowy produkt telewizyjny o Polakach w Wielkiej Brytanii! Utworzony: piątek, 16 września 2022 07:39 Powstanie serial o polskiej emigracji do Wielkiej Brytanii.
##0,Above & Beyond## wszyscy użytkownicy znają doskonale. Znacie ich muzykę, widzieliście i słuchaliście ich na żywo, niektórzy słuchają ich audycji, kupują płyty z ich wytwórni. Prawdopodobnie jednak nie wiedzieliście dotąd wiele na temat ich prywatnego życia, postanowiliśmy więc dowiedzieć się paru rzeczy na ten temat od lidera grupy Tony’ego McGuinnesa. Jak wam się pracuje we trójkę? - Właśnie o tym rozmawialiśmy ostatnio, więc mam ten temat świeżo w głowie. Głównie polega to na tym, że trzy osoby mają wspólny cel, ale różne zdolności. Above & Beyond i nasza muzyka to coś, co nas łączy. Wszyscy kochamy elektroniczną muzykę taneczną, kochamy trance. Każdy z nas ma inne zdolności i dzięki temu możemy tworzyć różne rzeczy. Zacznijmy od Paavo. - Paavo, gdy jeszcze mieszkał w Finlandii, tworzył muzykę do teatrów, czyli musiało to być bardzo emocjonalne. Uzupełniał muzycznie przesłanie płynące ze sceny, to trudna sprawa. Moim zdaniem to właśnie jest najważniejszy wkład, jaki wniósł on do Above & Beyond. Paavo uwielbia twórcę soundtracków Thomasa Newmana. Wniósł do naszej muzyki smutne, fortepianowe partie. Jono? - Jono to jest człowiek, który ekscytuje się brzmieniem. Z wielkim zapałem opowiada o wykonawcach, których słuchał w przeszłości i zachwycał się ich produkcją takich, jak Pet Shop Boys czy New Order. Zwraca uwagę na basy, które pojawiają się w drugiej minucie… Na ten jeden moment w utworze! To dla niego bardzo ważne. Oczywiście interesuje go również cała paleta brzmień, które ostatecznie znajduje się w danej produkcji. A ty? - Ja najbardziej z nas wszystkich lubię piosenki, zawsze tak miałem. Melodie i teksty są dla mnie najważniejsze. We trójkę więc jesteśmy samowystarczalni, każdy ma inną działkę i inaczej wpływa na twórczość Above & Beyond. Zdarzają się problemy? - Dobrze się dogadujemy, co myślę słychać – w przeciwnym wypadku tworzylibyśmy złą muzykę. Czasem walczymy o swoje, o coś, co każdemu z nas osobna wydaje się ważne. Każdy chce przepchnąć swój pomysł, to naturalne, chce, by pozostali zrozumieli jego koncepcję. Nie jest to proste, ale staramy się jak tylko możemy, żeby wygrywały pomysły najlepsze. Pracujemy jednak ze sobą na tyle długo, że wiemy czego się po sobie spodziewać. Każdy walczy o swoje pomysły? - To nie jest miłe, gdy artysta słyszy od innego, że jego linia basowa czy refren nie są wystarczająco dobre i trzeba je zmienić. Jednak jeśli naprawdę chcesz tworzyć dobrą muzykę, musisz to zaakceptować. Jeśli to cię zdenerwuje, wyjdź na chwilę i wróć za jakiś czas (śmiech). Jesteśmy już do tego przyzwyczajeni, do siebie również, jesteśmy jak robimy dla naszej publiczności, jesteśmy jednocześnie wewnątrz i na zewnątrz tego wszystkiego. To nam pomaga być skoncentrowanymi na tym, co najważniejsze – różnice personalne muszą być zapominane, dla wspólnego dobra. A gdybyście dostali tydzień wolnego i mieli zapomnieć o muzyce, jak byście spędzali czas? - Paavo pewnie spędziłby ten czas z żoną i dzieckiem, za kilka tygodni zresztą będzie miał już drugie. Pochodzi z Finlandii, więc Anglia wciąż jest dla niego czymś nowym, myślę, że chciałby trochę bliżej poznać ten kraj. Jono poleciałby do Stanów do swojej dziewczyny i pojeździłby z nią swoim nowym samochodem. Czym sam byś się zajął? - Dawno już nie miałem wolnego tygodnia. Gdyby mi się przytrafił, poleciałbym ponurkować. Nie robiłem tego już od 7 lat! Wcześniej nurkowałem 3-4 razy w roku. Teraz jednak ciągle jesteśmy w trasie, a po takim nurkowaniu musisz odczekać dobę, zanim wsiądziesz do samolotu. Choć nawet kiedy miałbym wolny tydzień, tak czy inaczej wymyślałbym muzykę, tworzył piosenki i śpiewał – to lubię najbardziej. Co jeszcze robisz w wolnym czasie? - Relaksuję się jeżdżąc na rowerze i dużo czytam. Właśnie skończyłem „To nie jest kraj dla starych ludzi” Cormaca McCarthy’ego – to książka, na podstawie której nakręcono oscarowy film. Nie wiem czy zdążyli już to przetłumaczyć na polski, ale jeśli tak, to polecam wszystkim – to fantastyczna książka! Kocham czytać powieści, zwłaszcza o teorii chaosu i złożoności. To moje ulubione rzeczy. Brzmi ciekawie. - Nazwa trochę wprowadza w błąd, brzmi jak teoria na temat rzeczy, które nie mają żadnego porządku. Wierzę, że świat jest jednak poukładany, wszystko jest trybem w wielkiej maszynie. I nie mam tu na myśli ostatnich 200 lat, ale całą historię naszego świata, a nawet wszechświata. To jak wyglądają drzewa, to jak ludzie się ze sobą kontaktują, ma podłoże w naszej głębokiej przeszłości, wszystko jest powiązane. Można to zaobserwować na przykładzie tego jak rozwijają się korporacje w ostatnich 15 latach – oni doszli do tego, jak sprzęgnąć ze sobą tryby w maszynie, by była bardziej efektywna. Firma jako żyjący organizm bierze przykład z życia samego w sobie, z tego, jak zorganizowany jest chociażby organizm człowieka, albo jak poukładane są pewne rzeczy w przyrodzie. To jest trudny temat, ludzie generalnie nie chcą na ten temat rozmawiać. Podoba im się, że pogoda jest przewidywalna, ale nie chcą wiedzieć, że to ma związek z ogólną przewidywalnością wszechświata. Człowiek też jest przewidywalny, czy w ekonomii czy prywatnie – w określonych okolicznościach wszyscy zachowują się podobnie. Na szczęście mamy jeszcze opcję przemyślenia tego i przy następnej okazji zachowania się inaczej. Opowiedz nam coś o Anglii. - Najlepsza rzecz, jaka się przydarzyła Anglii, to ilu Polaków tu się pojawiło w ostatnim czasie. Poważnie – to jedno z najbardziej odświeżających wydarzeń w naszej najnowszej historii. Muszę tu być ostrożny, żeby nie zabrzmiało to protekcjonalnie, bo dobrze wiem, dlaczego Polacy przyjeżdżają na Wyspy. Jest jednak coś takiego, że my Anglicy dawno straciliśmy poczucie wartości pracy. Jeszcze kilka lat temu Polacy udawali Anglików, twierdzili, że mają na imię Jack, a potem okazywało się, że ich imię jest dużo bardziej skomplikowane. Teraz jest inaczej? - Tak, Polacy dumnie przyznają się do bycia Polakami, a my Anglicy chcemy polskich budowlańców i dekoratorów wnętrz. Ponieważ pracują ciężej i lepiej. Anglikom wszystko od jakiegoś czasu przychodzi zbyt łatwo, staliśmy się leniwi. Ostatnio rozmawiałem ze znajomym, który ma gospodarstwo i w tej chwili zatrudnia właściwie tylko Polaków – mówi, że pod ich wpływem kompletnie odmienił sposób, w jaki jego farma funkcjonuje. Jego pracownicy nie tylko dobrze pracują i są uczciwi, do tego są bardziej związani z ziemią. My Anglicy nie wiemy skąd pochodzi nasze jedzenie, od niedawna zaczynamy znów zwracać na to uwagę, bo to dobre i dla nas i dla środowiska. Dotychczas raczej kupowaliśmy coś w plastikowym pudełku i nie wiedzieliśmy nawet jak wygląda krowa. Polacy w Anglii to naprawdę fantastyczna sprawa, pod wieloma względami, nie tylko z powodu ich ciężkiej pracy. Dużo nam dają świeżości. A jak zmieniła się w ostatnich latach muzyczna Wielka Brytania? - Największa zmiana to ilość nowych artystów robiących krótkie kariery. Kiedyś gwiazdy kreowane były przez wielkie wytwórnie, teraz dzięki myspace to wygląda inaczej. Często, gdy podpisujesz kontrakt z wytwórnią, już jesteś znany, bo sam sobie na to zapracowałeś. To powoduje też, że wszystkiego jest dużo więcej i trudno się przez to przepchać i znaleźć coś ciekawego, zniknęły filtry, które wszystko selekcjonowały. Dzisiejsze sukcesy wykonawców są mniejsze niż kiedyś, ale też więcej artystów go osiąga. Czasy gwiazd typu David Bowie czy Michael Jackson już nie wrócą. Teraz Lilly Allen wydaje jedną płytę i za chwilę ma talkshow w telewizji, dziś ludzie są sławni z tego, że są sławni. A ci, co odnoszą te sukcesy na mniejszą skalę, są też mniej rozpoznawalni – u nas króluje teraz Daffy – jest całkiem dobra, ale tak naprawdę niewielu o niej słyszało. Podobno myślicie o „Oceanlab unplugged”? - Rzeczywiście pojawiła się taka koncepcja. Jono gra na basie i na klawiszach, Paavo gra na klawiszach, ja gram na gitarze – jesteśmy w stanie zagrać na żywo. Zrobilibyśmy to nawet dla zabawy, bo uważam, że granie muzyki z innymi ludźmi to świetna sprawa. Co innego programowanie w komputerze, a co innego wspólne granie. Kiedy siadasz i zaczynasz grać z innymi, czujesz, że coś wyjątkowego się dzieje w powietrzu. To mogłoby się udać, bo większość waszych numerów to dobre piosenki. - Oczywiście robimy też typowo klubowe numery jak „Buzz”, wszystkie rzeczy Tranquility Base. Jeśli chodzi o Above & Beyond i Oceanlab, to przede wszystkim piosenki, stworzone głównie na gitarze akustycznej i fortepianie. W ten sposób się rodziły, więc możemy wrócić do tego punktu. Granie na evencie dla tysięcy ludzi to zupełnie inne doświadczenie? - Na pewno. Na dużych imprezach lubię wysokie sceny, najlepiej z dużą ilością miejsca do poruszania się. Nie jestem zbyt wysoki, więc kiedyś, gdy bawiłem się w klubach, szukałem zawsze jakiegoś podwyższenia, żeby móc widzieć ludzi. Cieszę się więc, że na imprezach mam swoje podium (śmiech). Niewiele się zmieniło od czasów mojego bawienia się w klubach – nadal tańczę, bawię się razem z ludźmi. Na dużych eventach nie możesz zabrać ludzi w dokładnie taką podróż, jaką byś chciał, jak to ma miejsce w klubie. Masz przed sobą tysiące ludzi, nie wszyscy są twoimi fanami i musisz to wziąć pod uwagę. Dla wielu jesteście ostoją klasycznego trance. - Trudno mi się z tym zgodzić – posłuchaj remiksu dla Dido, albo „Liquid Love” czy „Buzz”. Sporo naszych nagrań brzmi inaczej, niż ludzie by się spodziewali. Od jakiegoś staramy się robić inne rzeczy, jak nasz album „Tri State” – ten materiał w większości różni się od typowego „138 Top of The Night Trance”. Poczekaj na płytę Oceanlab – to bardziej album zespołu niż typowa taneczna rzecz. Niektórzy postrzegają nas ciągle tak samo, ale myślę, że byliśmy już w wielu różnych miejscach i będziemy w przyszłości w wielu następnych. Nie mogę się już doczekać, aż pojawi się album Oceanlab i remiksy, które tworzymy do tego materiału. Ale jednak w waszych setach mniej jest motywów electro, ciężkich basów czy innych hałasów. Pamiętamy, gdy pierwszy raz graliście u nas na evencie „Sattelite” w 2004 roku… - Tak, właśnie o tym rozmawialiśmy niedawno – nie chcemy stać w miejscu. Popatrz na Deadmau5 – zrobił jeden przebój, potem następny brzmiący identycznie, potem inni zaczęli kopiować jego brzmienie. Gdy my zaczynaliśmy, nazywano to brzmieniem Above & Beyond, potem inni zaczęli tworzyć w podobny sposób. To brzmienie nadal jest żywe, ale dla nas i dla wielu innych jest to brzmienie, które słyszeli już wiele razy w przeszłości. Jeśli jesteś dj-em, musisz iść do przodu z całą sceną, z klubowiczami. Oni teraz chcą więcej bzyczących, brudnych brzmień i trzeba zdawać sobie z tego sprawę. Popatrz na Sandera van Doorna. Jeszcze 2 lata temu grał w tempie 140, teraz gra 128. Jednocześnie udało mu się zachować jego charakterystyczne brzmienie. Linie basowe jeszcze lepsze, tempo dużo wolniejsze – w tym kierunku zmierza świat. Na koniec słów kilka o Anjunabeats. Jak znajdujecie na to czas? - Mieliśmy ostatnio zebranie, na którym doszliśmy do wniosku, że potrzebujemy pomocy. Nasza trójka chce się skupić na muzyce, biznesem zajmą się inni. Mamy kilku nowych artystów, którym chcemy bardziej wydatniej pomagać, w tym Krzysztofowi znanemu jako Nitrous Oxide. Jak sobie radzicie w trudnych czasach? - Oczywiście czujemy mocno, że sytuacja na rynku muzycznym się pogarsza – gdyby nie nasze sklepy, inne aktywności, pewnie już byśmy nie istnieli. Teraz w Anglii dużo myśli się o zmianach prawnych, które utrudnią nielegalne ściąganie plików. Inaczej się nie da – ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, co robią. Na zasadzie: jeśli to jest takie proste, nie może być takie złe. Najgorsze jest to, że niektórzy zarabiają na nielegalnym obrocie plikami, i to przede wszystkim trzeba ścigać. Ja osobiście nigdy nie ściągałem nielegalnie i nigdy nie będę, mam solidny moralny kręgosłup w tej kwestii. Żałuję tylko bardzo, że wielu utalentowanych muzyków zajęło się tworzeniem np. do telewizji, bo doszli do wniosku, że w przemyśle muzycznym nie ma już pieniędzy do zarobienia. Dziękuję za wywiad. Również bardzo dziękuję i do zobaczenia na Godskitchen 5 kwietnia we Wrocławiu! Rozmawiał: Marcin Żyski / redaktor naczelny DJ Magazine Polska

Ewa Sapieżyńska, Polka mieszkająca w Oslo, autorka głośnej książki o Polakach w Norwegii. Po tym, jak książka ukazała się w Norwegii, dostałam setki wiadomości od Polaków mieszkających w Skandynawii, wielu z nich zobaczyło w tej książce swoją historię. Wśród wiadomości były też osobiste komentarze osób, które są

To my, Polacy, nie myślimy politycznie, lecz głośno lub cicho deklamujemy politycznie. Polityka angielska dlatego jest tak doskonała, że jest wyzuta z wszelkiej uczuciowości." Stanisław Cat-Mackiewicz. "Trudność z prawidłowym odbiorem tej książki, a zarazem intencji autora, polega na tym, że Mackiewicz krytykuje politykę
\n \n piosenka o polakach w anglii
Co wiedzą o Polsce i Polakach Australijczycy? Australijczyk mówi po Polsku.SUBSKRYBUJ: https://www.youtube.com/channel/UC3XZlaqqkm8h2QVFu5rt98wCo wiedzą o Po
Wiem ze tytul watku kontrowersujacy, ale Zdarza mi sie tlumaczyc czasem mojemu mezowi polskie powiedzenia, jezeli sa adekwatne do skomentowania sytuacji, a angielskich odpowiednikow albo znalezc nie moge, albo nie sa zbyt obrazowe :)
Forum Inne Oblicza Historii Strona Główna -> FORUM OGÓLNE -> Dział ogólny -> Piosenka o pijanych Polakach -> FORUM OGÓLNE -> Dział ogólny -> Piosenka o pijanych
To naprawdę super i wyjątkowa informacja. W Wielkiej Brytanii powstał serial dokumentalny opowiadający o polskich imigrantach. Pierwszy odcinek jest już do zobaczenia online – poniżej można go zobaczyć.
612 views, 10 likes, 6 loves, 4 comments, 3 shares, Facebook Watch Videos from Szkoła Podstawowa nr 5 z Oddziałami Integracyjnymi w Tychach: Tradycyjnie, jak co roku, nagrywamy świąteczne piosenki
Wielu natomiast – według Engelking – miało być szmalcowników. – Żydzi się nieprawdopodobnie rozczarowali co do Polaków w czasie wojny. Żydzi wiedzieli, czego się spodziewać od Niemców, a relacja z Polakami była dużo bardziej złożona. Polacy mieli potencjał, żeby stać się sojusznikami Żydów i Żydzi mieli nadzieję
Aktualności i informacje z Wielkiej Brytanii. Ogłoszenia praca w Anglii i mieszkanie w Szkocji. Polacy w Londynie, Edynburgu, Birmingham. Poradniki i turystyka na Wyspach. Z jakimi stereotypami o Polakach spotkaliscie sie w Anglii? (1/1) - FORUM - Ogólne - Forum Forum
Wiele słyszy się o Polakach za granicą. Wiele mówi się o tym, że Polacy za granicą "bywają różnie nastawieni" w stosunku do innych Polaków i trzeba na atHHvG.